Podróż 1 - Dookoła świata Turcja
Kapadocja
Jak wydostać się z centrum tureckiego miasta na wylotówkę, gdzie można łapać stopa? Wystarczy zapytać kogoś o drogę, a na pewno zaproponuje podwózkę Tak właśnie wyjechaliśmy z Bolu w pobliżu parku Yedigöller. Tym razem postanowiliśmy spróbować stopowania w czwórkę. Gdy po kilku minutach zatrzymał się TIR, byliśmy pewni, że weźmie tylko dwie osoby. Jednak jazda w piątke w kabinie TIR-a nie jest dla Turków problemem, bo kierowca z uśmiechem zaprosił nas do środka. Tak jak i kolejnych dwóch. Dopiero następnego dnia (nocowaliśmy w namiotach koło stacji benzynowej) musieliśmy się rozdzielić. I od razu zrobiło się ciekawie. Otóż jadąc stopem, udajemy z Hanią małżeństwo. Trochę dla bezpieczeństwa, trochę żeby nie musieć się tłumaczyć, a trochę żeby nie gorszyć co bardziej konserwatywnych wyznawców islamu. No ale, jak to w życiu bywa, jedno kłamstwo ciągnie za sobą następne:
– Jesteście małżeństwem? – zagaił na migi jeden z tirowców
– Evet, benim esim* – odpowiedziałem, pokazując na Hanię i jej obrączkę
– Sex good? – zainteresował się kierowca
– Good… – odparłem lekko zmieszany
– Very good? – nie dawał za wygraną tirowiec
– Very good!
– Ile razy w tygodniu? – wrócił do języka migowego
– Eee… trzy – strzeliłem cokolwiek
– Uuu… – zmartwił się kierowca – powinniście częściej, co najmniej pięć!
Zgodnie pokiwaliśmy głowami na znak, że weźmiemy jego radę pod uwagę i podziękowaliśmy za troskę. Każdy w Turcji troszczy się o nas na swój sposób
Wkrótce dotarliśmy do Göreme, pięknego miasteczka położonego wśród skał Kapadocji. Widoki są wspaniałe, a część tutejszych domów to po prostu groty wydrążone w skałach! Z naszym hostem Ahmetem spotkaliśmy się w kawiarni, gdzie pół godziny później dołączyli do nas Kuba i Tomek. Ahmet jest przewodnikiem, a w domu ma ruch jak w hotelu. Tuż przed naszym przyjazdem wyjechało dwóch Francuzów, z nami nocuje jedna Franuzka, wieczorem wpada jeszcze dwóch kumpli Ahmeta, z których jeden jest muzykiem i przynosi ze sobą jakiś śmieszny instrument (skrzyżowanie gitary i melona) oraz skrzypce. Nawet na mnie zrobiła wrażenie jego gra. Muzykowanie i dyskusje przy piwie trwają do nocy.
Rano odwiedzamy Göreme Open Air Museum (kompleks kościołów wydrążonych dawno temu w skale przez chrześcijan) i Dolinę Miłości (domyślcie się sami, skąd nazwa; podpowiem tylko, że w środku stoją skały w kształcie wielkich penisów). Wieczorem do Ahmeta przyjeżdżają dwie Angielki i para kanadyjska, my za to przenosimy się w skały, gdzie chcemy spać w namiotach. Nasz gospodarz odwiedza nas w obozowisku wraz z parą koreańską, która właśnie do niego przyjechała (w sumie tej nocy gości 10 osób) i spędzamy wieczór na dyskusjach przy winie o wojnie koreańskiej i sztukach walki.
Rano budzimy się w przepięknym miejscu – wokół nas skały, pod nami dolina, na horyzoncie wschodzi słońce, a nad nami ludzie lecą balonami. Pozbierawszy opadnięte z wrażenia szczęki, ruszamy do jednego z pobliskich podziemnych miast. Wchodząc do środka, spotykamy polską grupę z przewodnikiem, do której postanawımy się dołączyć. Wytrzymaliśmy jakieś 18 sekund – takie zwiedzanie to jednak nie dla nas. Miasto wydrążone jest głęboko w skale – na dziewięciu kondygnacjach oglądamy korytarze, mieszkania, kuchnie, spiżarnie, toalety, winiarnie, a nawet stajnie. Wszystko to obsługuje skomplikowany system wentylacji. Niezwykłe osiągnięcie architektoniczne jak na ówczesne czasy. A potem – na drogę i znów łapiemy stopa. Następny cel: Sanliurfa.
* (tur.) Tak, to moja żona.
wcale nie siergiej
szarki kurcze nielze dales rade z tym 3 razy w tygodniu, tesknie za zulem i tomkiem
Martusia
Hahaha! Szarki uważaj żeby ostrzeżenie Twojego taty nie były prorocze, HU HU HU