Podróż 1 - Dookoła świata Iran

Uwaga, tygrysy kaspijskie!

Przez - 11 wrzesień 2013

W drodze do Ali Abad nasz autobus ma małą stłuczkę, ale to tutaj nic dziwnego, stłuczki zdarzają się bardzo często. Pewnie dlatego, że wyprzedzanie na trzeciego, jazda pod prąd, przejeżdżanie na czerwonym świetle, czy niezapinanie pasów są w tym kraju na porządku dziennym. My mamy więcej szczęścia, nasza stłuczka to nic poważnego i z małym opóźnieniem ruszamy dalej.
Matka Bijana, który przyjmuje nas w Ali Abad, pochodzi z Paryża, a ojciec jest Irańczykiem. Dom, w którym nocujemy należy właściwie do jego rodziców, a zaprosił nas do niego jego młodszy brat Julian, którego poznaliśmy w autobusie dwa tygodnie wcześniej. Z Julianem niestety się nie spotkamy, jest teraz w pracy w Erbilu w irackim Kurdystanie.
Wydawać by się mogło, że po ponad miesiącu podróżowania trzy dni odpoczynku w willi z basenem i gosposią, która podaje nam pod nos wszystko, czego chcemy, będą jak zbawienie. Nam jednak odpoczywanie nudzi się już pierwszego dnia. Potem zastanawiamy się tylko, jak wydostać się z gościny. Jednak przez dwie doby dajemy się zwodzić obietnicami wspólnego wyjazdu w góry, który wciąż nie dochodzi do skutku. W międzyczasie okazuje się jeszcze, że wesele pod Sari, na które byliśmy zaproszeni, z powodu śmierci panny młodej nie odbędzie się. Bijan twierdzi, że to tylko wymówka, żeby jednak nas nie zapraszać. My nie wiemy, co o tym myśleć, ale fakt jest taki, że na wesele nie jedziemy. Trzeciego dnia postanawiamy wyjechać za wszelką cenę, ale Bijan nie daje za wygraną:
– O tej porze nie znajdziecie nic do jedzenia!
– Weźmiemy zapasy ze sobą…
– Ale w górach jest niebezpiecznie! – nie poddaje się
– Niebezpiecznie? Dlaczego?
– Bo… zwierzęta! W górach grasują tygrysy kaspijskie.
– Tygrysy kaspijskie? – dziwimy się – Będziemy uważać!
Dopiero kilka dni później sprawdzamy, czym jest ów tygrys kaspijski i czy należy się go obawiać. Może posłużę się cytatem z Wikipedii: „Wymarły podgatunek tygrysa. (…) Ostatniego osobnika widziano na początku lat 70. XX wieku”. Nic dodać, nic ująć.
Udaje nam się w końcu opuścić naszych francuskich gospodarzy, a Bijan załatwia nam transport z kolegą swojego kolegi, Ahmetem, do Parku Narodowego Golestanu. Na pożegnanie dodaje jeszcze:
– Wiecie, największym problemem waszej podróży jest to, że nie macie żadnego planu…
A my, głupi, myśleliśmy, że to największa zaleta :)
Z naszym kierowcą zaprzyjaźniamy się na tyle, że umawiamy się na następny dzień na wspólne śniadanie w górach. Namawia nas też na nocleg u siebie, ale chwilowo mamy dosyć wygodnych łóżek i wolimy przenocować w namiocie w Parku Narodowym. Jak się później okazuje, nie jest to najlepsza decyzja – gdy oglądamy w jednym namiocie film, z drugiego znika plecak Tomka. Cenne rzeczy mamy na szczęście przy sobie, ale giną wszystkie jego ubrania, śpiwór, buty, no i sam plecak. Czekają nas zatem zakupy. Na wieczór przenosimy się z namiotem w pobliże obozu jednej z wypoczywających tu rodzin. Mężczyźni zapewniają nas, że możemy się czuć bezpieczni, bo oni nie idą spać – będą palić jakąś pochodną kokainy, a w razie czego mają strzelbę. Mhm, od razu czujemy się pewniej. A zamiast tygrysów kaspijskich w okolicznych śmietnikach żerują dzikie świnie. Rano przyjeżdża Ahmet z żoną i zabierają nas na piknik nad rzekę. Region, w którym się znajdujemy to kolejna część Iranu, która nie jest zamieszkana przez Irańczyków – tutaj mieszkają Turkmeni. Ahmet i jego żona również czują się Turkmenami, mają odpowiednio 29 i 19 lat i trzyletnią córkę. Zatem, gdy brali ślub, żona Ahmeta musiała mieć nie więcej niż 15 lat (nie, ciąża przed ślubem nie jest w Iranie możliwa). Tutaj to nic dziwnego, małżeństwa często są zawierane w tak młodym wieku. Przy ślubie podpisuje się kontakt, w którym ustala się kwotę, jaką mężczyzna musi zapłacić rodzinie żony w razie rozwodu. Kwota ta jest zazwyczaj dla niego nieosiągalna, więc w praktyce rozwód jest niemożliwy. Zwyczaj nakazuje, żeby rodzina pana młodego ufundowała mieszkanie dla nowożeńców, a rodzina panny młodej jego wyposażenie. Jest to często przeszkodą do zawarcia małżeństwa, bo rodzin nie stać na zakup i wyposażenie mieszkania pod razu, a od zwyczaju wciąż raczej się nie odstępuje. Ponadto mężczyzna ma obowiązek kupić przyszłej żonie lustro oraz świecznik, które później zajmują ważne miejsce w nowym lokum młodej pary.
Po pikniku (przepyszne skrzydełka kurczaka, świeże figi, smażone pomidory i soczysty melon) nasi Turkmeni odwożą nas na dworzec autobusowy. Smutne pożegnanie, wymiana adresów mailowych i namiarów na Facebooku (Facebook, jak wiele innych stron jest w Iranie blokowany, ale praktycznie każdy umie zabezpieczenia obejść i prawie każdy Facebooka używa) i wsiadamy do autobusu. Przed nami siedemnastogodzinna podróż na południe do Isfshanu…

DSCF0201

Basen w willi Bijana

DSC05096

Park Narodowy Golestanu

DSC05098

Tomek i jego cały dobytek

TAGI
1 komentarz
  1. Odpowiedz

    Adam

    13 wrzesień 2013

    Sharq, po powrocie do Polski zbierz wszystkie swoje wpisy i wydaj książkę 😛

ZOSTAW KOMENTARZ

MACIEJ SZARSKI
z ekipą
Wrocław, Polska

Hej! Jesteśmy grupą przyjaciół z Wrocławia, którzy w 2013 roku postanowili przerwać studia, rzucić pracę i ruszyć w podróż, Teraz wiemy już, że to była świetna decyzja, a pasja podróżowania do dzisiaj kieruje naszym życiem. Więcej o nas tutaj :)

Podróż 2 – Ameryka Środkowa
Szukaj
Statystyki
Liczba podróży: 2
Dni w podróży: 495 (+1*)
Odwiedzone kraje: 36
Przejechane kilometry: 57661
Największa wysokość: 6088 m
Najmniejsza wysokość: -28 m

* okrążając świat przeżyliśmy, tak jak Fileas Fogg, jeden dzień więcej niż ci, którzy spokojnie siedzieli wtedy w domach :)