Przez - 28 wrzesień 2013

Docieramy do Shirazu koło południa i jedziemy taksówką do centrum. Na szczęście taksówki są w Iranie bardzo tanie, zazwyczaj mieścimy się w 5 zł. Po raz kolejny zdarza nam się, że kierowca odmawia przyjęcia zapłaty. Spotkaliśmy się z tym już wcześniej w innych taksówkach oraz w sklepach. Jest to jeden z elementów ta’arofu. Ta’arof jest systemem grzecznościowych zachowań stosowanym przez Irańczyków, który obejmuje m. in. odmawianie przyjęcia zapłaty, przepuszczanie w drzwiach, niesiadanie tyłem do innych i wiele podobnych. Nam najbardziej rzuciło się w oczy odmawianie przyjęcia zapłaty. Trzeba jednak pamiętać, że jest to zachowanie tylko grzecznościowe i należy na nie odpowiedzieć naleganiem na zapłatę. I wbrew pozorom nie jest trudno rozpoznać, kiedy propozycja noclegu czy odmowa zapłaty jest tylko ta’arofem, a kiedy naprawę można ją przyjąć – gesty i mimika wyraźnie to wskazują.
W Shirazie obchodzimy kilka obowiązkowych miejsc, ale do najciekawszego trafiamy dopiero pod wieczór. Na bazarze spotykamy człowieka, który idzie właśnie modlić się do Meczetu Męczenników. Zabiera nas ze sobą i oprowadza po meczecie. W środku ściany i sufit wyłożone są maleńkimi fragmentami luster, a podłoga zdobionymi dywanami. Niesamowite wrażenie. Odwiedzamy też odpowiednik naszego uniwersytetu teologicznego, z tym że tu oczywiście studiuje się Koran. Noc spędzamy w namiotach w parku, a rano postanawiamy jechać do Persepolis. Na dworcu autobusowym podchodzimy do pierwszego z brzegu autobusu:
– Berat Takht-e Jamshid?*
– Berim Marvdasht** – odpowiada kierowca, przerywając rozpalanie na przenośnej kuchence małego węgieleka i pokazując, że to po drodze
– Key?***
– Alaan**** – mówi, układając węgielek w odpowiednim miejscu fajki wodnej
– Cheghadr pool?*****
– Bedoone pool****** :) – zaprzecza energicznie, dając do zrozumienia, że to nie ta’arof.
Okazuje się, że nasz autobus nie wykonuje regularnego kursu, tylko przejeżdża do innego miasta, a my jesteśmy jedynymi pasażerami. Oprócz nas w autobusie jest tylko trzech członków załogi, z którymi przez całą drogę palimy rozpaloną jeszcze na dworcu fajkę wodną. Podwożą nas do Marvdasht, skąd załatwiają nam taksówkę do samego Persepolis.
Budowa miasta, które stało się stolicą imperium Persów, rozpoczęła się prawdopodobnie około 518 r. p.n.e., gdy na tronie zasiadł Dariusz I, ale zakończyła się dopiero 150 lat później. Czasy świetności Persepolis nie trwały jednak długo, bo w 330 r. p.n.e., już po podbiciu przez Aleksandra Wielkiego, spłonęło ono całkowicie. Historycy wciąż spierają się, czy był to zwykły wypadek, czy raczej zemsta Aleksandra za zniszczenie Aten przez perskiego króla Xerxesa. Ruiny, które dziś można oglądać odkryto dopiero w latach 30 XX wieku, a już w 1971 były one świadkiem początku końca monarchii w Iranie. Ówczesny szach Mohammed Reza Pahlavi zorganizował wtedy pod Persepolis, licząc na wzrost poparcia swojej osoby, obchody 2500. rocznicy powstania Imperium Perskiego. Zamiast zakładanego wzrostu poparcia, poniesione w związku z obchodami koszty spotykały się z krytyką społeczeństwa i opozycji. To, w połączeniu ze zbyt szybkimi według niektórych reformami oraz światowym kryzysem, który spowodował zmniejszenie eksportu irańskiej ropy, doprowadziło do ucieczki szacha z kraju, objęcia władzy przez Ayatollaha Khomeiniego i utworzenia w miejsce monarchii pierwszej na świecie republiki islamskiej.
A samo Persepolis? Mocno zniszczone, zarówno przez ogień, jak i przez czas. Łatwo jednak, patrząc na rozległe ruiny, wyobrazić sobie jego minioną potęgę i majestat.
Do Shirazu wracamy pod wieczór stopem i udajemy się na lotnisko, skąd wczesnym rankiem Hania odlatuje do Polski. Chwilę później dzwoni do nas jednak Mohamet, którego poznaliśmy w Persepolis i proponuje wspólne wieczorne zwiedzanie miasta. Po dwudziestu minutach przyjeżdża po nas na lotnisko i zabiera do imprezowej dzielnicy Shirazu. Imprezowej, to znaczy takiej, w której do późna przesiadują na swoich ukochanych kocach irańskie rodziny. Kilka godzin później zawozi nas do swojego domu, gdzie żegnamy się z Hanią (nie jest łatwo, zobaczymy się pewnie najwcześniej za rok) i odwozi ją z powrotem na lotnisko.
Rano Mohamet podrzuca nas na dworzec i, w męskim już tylko gronie, jedziemy w stronę Zatoki Perskiej. Na noc zatrzymujemy się w Borazjanie, gdzie nocujemy u Mostafy, poznanego trzy tygodnie wcześniej w Masuleh na północy kraju. Przed spaniem odwiedzamy jeszcze wykopaliska niedokończonej zimowej rezydencji perskich królów. Wieczorem pilnuje ich jedynie stróż, który chętnie zabiera nas do środka wykopów. Stykamy się z historią dużo bliżej niż w Persepolis – do wszystkiego możemy podejść, wszystkiego możemy dotknąć. A rano jedziemy do Bushehr nad Zatoką Perską (Arabowie nazywają ją Zatoką Arabską, ale po wielu sporach na świecie przyjęła się ostatecznie nazwa Zatoka Perska). To właśnie w Busher znajduje się kompleks nuklearny, za sprawą którego Iran jest tak potępiany na świecie. Po krótkiej kąpieli w Zatoce (woda gorąca, ale nic dziwnego, skoro bywa tu często powyżej 50 stopni) i spacerze po porcie rybackim musimy wracać do Shirazu na samolot do Nepalu. Bo Pakistan postanowiliśmy jednak odpuścić – ostatnimi czasy nie jest tam najbezpieczniej. Ostatni nocleg w parku, ostatnia irańska taksówka, w której całą drogę udaje nam się już rozmawiać w farsi, ostatnie „welcome to Iran” słyszane na ulicy i wsiadamy do samolotu. „Linie Air Arabia witają na pokładzie. Przed startem odmówmy wspólną modlitwę: Allahu Akbar, Allahu Akbar…” – słyszymy z głośników opuszczając Iran…

* (fars.) Jedziesz do Persepolis?
** (fars.) Jadę do Marvdasht
*** (fars.) Kiedy?
**** (fars.) Teraz
***** (fars.) Za ile?
****** (fars.) Za darmo :)

SONY DSC

Szkoła koraniczna

SONY DSC

Architektura Shirazu

SONY DSC

Persepolis

SONY DSC

Persepolis

SONY DSC

Persepolis

TAGI

28 wrzesień 2013

1 komentarz
  1. Odpowiedz

    madzka

    29 wrzesień 2013

    pozdro;*

ZOSTAW KOMENTARZ

MACIEJ SZARSKI
z ekipą
Wrocław, Polska

Hej! Jesteśmy grupą przyjaciół z Wrocławia, którzy w 2013 roku postanowili przerwać studia, rzucić pracę i ruszyć w podróż, Teraz wiemy już, że to była świetna decyzja, a pasja podróżowania do dzisiaj kieruje naszym życiem. Więcej o nas tutaj :)

Podróż 2 – Ameryka Środkowa
Szukaj
Statystyki
Liczba podróży: 2
Dni w podróży: 495 (+1*)
Odwiedzone kraje: 36
Przejechane kilometry: 57661
Największa wysokość: 6088 m
Najmniejsza wysokość: -28 m

* okrążając świat przeżyliśmy, tak jak Fileas Fogg, jeden dzień więcej niż ci, którzy spokojnie siedzieli wtedy w domach :)