TIR, którym jechaliśmy zatrzymał się na końcu kolejki parę ładnych kilometrów przed granicą turecko-iracką. Wysiedliśmy, podziękowaliśmy i wystawiliśmy karton z napisem „Irak”. Po niecałej minucie zatrzymał się samochód, a kierowca zgodził się nas podwieźć do pierwszego miasta za granicą – Zakho. Na przejściu obyło się bez problemów, choć cała…